wtorek, listopada 18, 2008

Święta coraz bliżej...

No nie zupełnie... pozostał jeszcze ponad miesiąc, ale już dziś odnotowujemy pierwsze ich symptomy. Jak wiadomo dzieciątko (nie mylić z Mikołajem - ten ma wolne od 6-go) grzecznym dzieciom daje prezenty, a niegrzecznym wůngel abo oszkrabiny w tytce.

Że kibice (lub raczej pseudokibice) do najgrzeczniejszych dzieci nie należą, wiadomo nie od dziś. I to nawet ci bezmała fest ślůnscy, tj. fani Ruchu Chorzów. Na własnej skórze przekonali się o tym kibice Śląska (a jakże!) Wrocław, za którymi niebiescy urządzili hollywoodzki pościg zakończony łomotem i zniszczonym autem.

Temat nie do śmiechu. Fakt. Ale już opis tego zdarzenia w mediach do śmiesznych jak najbardziej należy. Poza bijatyką dziennikarze wspominają bowiem o CUDZIE, jaki zdarzył się w okolicach Góry Św. Anny - miejscu mitycznym dla każdego Ślązaka. W relacji Anity Dmitruczuk czytamy bowiem :

"Nie udało im się jednak zatrzymać samochodu na terenie Śląska, choć wiele razy próbowali go zepchnąć z drogi. Dopiero w okolicach Góry św. Anny, kiedy poobijany golf wrocławian jechał już na dwóch felgach, jeden z samochodów sprawców zajechał mu drogę, a dwa pozostałe pojazdy zablokowały golfa z boku i z tyłu."

Zdumiewające. Żeby tak się stało, energia z Góry św. Anny musiałaby spowodować przeniesienie pojazdów gdzieś pod Poznań lub Ołomuniec. Biedni wrocławscy kibice! Nie dość, że zostali pobici a ich auto zdewastowane, to jeszcze będą mieli strasznie daleko do domu czy na stadion swojej drużyny - ŚLĄSKA Wrocław.

Nasza skromna interpretacja jest taka, że dobry Půnbůczek w ramach pokuty za grzechy wysłał boroków na moment poza Śląsk, aby w grudniu z czystym sumieniem mogli zasiąść do wigilijnego stołu.
Żeby tylko nie trzymał ich tam za długo... No ale jeśli powróciliby z zaświatów w okolice Góry Św. Anny akurat w wigilię, to nie mają się czego obawiać! Miejsce dla niespodziewanego gościa powinno się trafić. Dziwnym też trafem potrawy serwowane na Opolszczyźnie są tożsame z tymi, jakie jada się w domach na obszarze, jaki autorka określa mianem Śląska. Ach ten ekspansjonizm kulinarny... jeszcze chwila a Ślązacy zechcą odebrać sztandarowy produkt Opolszczyzny... śląski kołocz.

Ale to tylko nasza hipoteza, czekamy na Wasze!


Krzysiek

poniedziałek, listopada 10, 2008

Feler Października

Czym są mieszane uczucia? My mieliśmy taki stan pod koniec października. Z jednej strony satysfakcja, bo mijający miesiąc był wyjątkowo ubogi w felery. Z drugiej jednak problem, no bo z czego wybrać Feler Miesiąca? W ostatnim momencie w sukurs przyszła nam opolska Gazeta Wyborcza. Jak się można domyślać, po raz kolejny województwo opolskie, w ich mniemaniu, stało się swoistą dziurą w środku Śląska.

Czy naprawdę tak kiepsko jest ze świadomością tego, iż województwo opolskie to geograficzne centrum Śląska? Problemów z tym na pewno nie mają czytelnicy naszego bloga (zobacz wyniki sondy, w której aż 94% głosujących zaznaczyło, że Opole leży na Śląsku). Nie powinni mieć też opolscy dziennikarze. Wszak pracując w Opolu muszą czasem przechodzić obok Instytutu Śląskiego czy Muzeum Śląska Opolskiego. Natomiast wg nich a to krowa pofurgnie "na Śląsk", a to znów odkryją plany budowy linii kolejowej do tegoż regionu, a to jeszcze innym razem piłkarze miejscowej Odry jadą zdobywać punkty na Śląsk, do Sosnowca. Jednak by nie pozostawiać Cię Drogi Czytelniku w poczuciu beznadziei, pragniemy zauważyć, że żurnaliści z Opola potrafią też napisać artykuł taki jak ten, w którym słowa "Śląsk", "Ślązak" czy "śląskość" pojawiają się w prawie każdym zdaniu. A bynajmniej nie dotyczy on woj. śląskiego.